CAŁA POLSKA (NIE)CZYTA DZIECIOM...

,,Cała Polska (nie)czyta dzieciom..."
Poziom czytelnictwa w Polsce i na świecie drastycznie spada. Czy możemy coś z tym zrobić?


Do napisania tego artykułu zainspirowała mnie dziesięcioletnia siostrzenica. Mianowicie, kilka dni temu byłyśmy razem w galerii handlowej. Kiedy mijałyśmy księgarnię, zaproponowałam, żebyśmy weszły. Jak już zapewne wszyscy wiecie, jestem prawdziwym molem książkowym i nigdy nie przechodzę obojętnie obok takich miejsc. Od razu po przekroczeniu progu, zniknęłam w labiryncie tworzonym przez setki regałów, wypełnionych po brzegi literaturą. Różnoraką...od kryminałów przez romanse po zwyczajne poradniki. Jak to się mówi, dla każdego coś dobrego. Jednak, czy aby na pewno? W pomieszczeniu byłam wówczas tylko ja, sprzedawczyni i moja siostrzenica, która od razu wypatrzyła kanapę i ze smartfonem w ręku wlepiała wzrok w jego ekran. Od razu naszła mnie nieprzyjemna myśl. Sprawa, której nie potrafię zrozumieć. Dlaczego, podczas gdy sklepy odzieżowe, elektroniczne czy choćby zwykłe supermarkety są wypełnione po brzegi, tam gdzie są książki nie ma nikogo? Może to kwestia ceny? W sumie, niektóre publikacje wcale nie są takie tanie. Nie wiem...ale skoro nie możemy pozwolić sobie na zakup, pójdźmy do biblioteki (a z tego co wiem, one też świecą pustkami).
Wracając do tematu, podeszłam wtedy do młodej i próbowałam ją zachęcić do tego, by poszukała czegoś dla siebie. Zaczęłam opowiadać o tym, jakie książki ja czytałam, kiedy byłam w jej wieku (naprawdę, nie było w nich nic nieprzyzwoitego, nie jestem fanką Christiana Greya :)). Jej odpowiedź mnie zaskoczyła. Okazało się, że zamiast móc przenieść się do magicznego świata wraz z ulubionymi bohaterami, woli śledzić losy uczestników kolejnego show czy serialu paradokumentalnego, w którym poziom gry aktorskiej jest naprawdę niski. W zasadzie nie ona jedna tak myśli. Patrząc na dzisiejsze dzieciaki, zdajemy sobie sprawę z tego, że jedyna papierowa wersja książki, z którą mają do czynienia to szkolny podręcznik. Chociaż i to już pewnie długo nie potrwa, ze względu na rozwój technologii i wprowadzanie e-podręczników.
I czyja to wina? Codziennie się nad tym zastanawiam. Przecież nie tych dzieci, bo one po prostu nie mają z kogo brać przykładu. Dorośli zasypywani nowinkami, takimi jak iPhone czy tablet, kompletnie nie rozumieją sensu noszenia ze sobą, często grubej i ciężkiej, papierowej książki. Wszystko byłoby okej, bo przecież każdemu zależy na zdrowym kręgosłupie, gdyby nie to, że ludzie w dzisiejszych czasach nie tylko rezygnują z tradycyjnych wydań, ale również z samego czytania. Rodzice nie czytają dzieciom na dobranoc, bo wolą włączyć im bajkę czy pozwolić grać na smartfonie.
Może niektórzy pomyślą teraz, że plotę głupoty i powinnam przenieść się do epoki kamienia łupanego, bo jestem starodawna. Otóż tak, jestem. Jeśli chodzi o sposób spędzania wolnego czasu, nadal preferuje wieczór z książką zamiast filmu czy przeglądania internetu. Czytelnictwo w Polsce i na świecie drastycznie spada. Co pokazuje poniższy wykres.


To właśnie my, ludzie młodzi, wykształceni powinniśmy temu przeciwdziałać. Spróbujmy dostrzec zalety częstego obcowania ze słowem pisanym. Bo co, jak nie książka rozwinie naszą wyobraźnię, sprawi, że staniemy się bardziej inteligentni i elokwentni (przynajmniej niektórzy) oraz poprawi naszą zdolność wysławiania się i pisania? Jeżeli jednak nie lubimy inwestować w siebie, z powodu  czystego lenistwa lub po prostu uważamy się za ideały, pomyślmy o innych. Na przykład o tych, dla których pisanie książek jest sposobem na życie, źródłem finansów (nie, nikt w mojej rodzinie nie jest pisarzem, nie  mówię tego, dlatego że mam znajomości, po prostu tak myślę).
Na koniec powiem tylko, iż żywię głęboką nadzieję na to, że obecna sytuacja będzie się poprawiała, bowiem zamiłowanie do czytania książek to jedyne uzależnienie, którego nie należy porzucać i jakiemu warto oddać się w całości.  A więc...niech ten narkotyk działa na nas jak najdłużej!

Komentarze